wtorek, 3 czerwca 2014

#5

Najpierw był czuły szept:
-Zayn...
Gdy to nie obudziło śpiącego Malika, Kate powiedziała delikatnie:
-Zee...
A skoro nawet to nie pomogło, ciężarna wzięła głęboki wdech,policzyła spokojnie do dziesięciu i...
-MALIK,DO JASNEJ CHOLERY,RUSZ TO DUPSKO Z ŁÓŻKA I ZABIERZ MNIE DO SZPITALA,JA RODZĘ!
Tak. Według kalendarza jest już 17.05.2016 r. Bliźniaki wybrały właśnie ten dzień,by spotkać się ze światem.Lecz Zayn nie był na to gotowy.Jak poparzony wyskoczył z łóżka,chwycił torbę,kluczyki...wybiegł.Kate usłyszała trzaśnięcie drzwiami i stała w sypialni,z otwartą buzią.Zacisnęła płatki nosa,wydając z siebie jęk bólu.
-Spokojnie,promyczki,jeszcze troszkę...
Chwyciła za telefon,wybrała numer bruneta i odczekała,aż on odbierze.
-Halo?
-Nie zapomniałeś czegoś?
-Czego?
-Może...hmm...MNIE?!
-Nie bądź śmieszna,przecież siedzisz ob...o cholera.
-No właśnie.
*
Zayn wpadł do szpitala,trzymając Kate na rękach. Nie myślał racjonalnie,jego przyjaciółka krzyczała z bólu i krwawiła,a o tym nie czytał w poradnikach przyszłego taty. Tak,czytał takie poradniki. Chciał godnie zajmować się dziećmi Louisa,do czasu jego powrotu.
-Pomocy! Ona rodzi!
Naprawdę nie pojął tego,co się działo.Wyjdzie w przebraniu,a ludzie i tak go rozpoznają,a jak raz chce zwrócić na siebie uwagę,to wszyscy mają go w "głębokim poważaniu". Ironia losu.
-Do Diabła, hello! Trzymam ciężarną kobietę,jesteście głusi?!
Udało się. Grupka pielęgniarek wezwała lekarzy,Kate została zabrana.Zayn był w amoku,wszystko wokół niego wirowało.Z transu wyrwało go dopiero silne szarpnięcie. Liam.
-Co jest,Payne?
Liam uśmiechał się naprawdę szeroko,a przecież nie wiedział o porodzie.
-Nie uwierzysz...
-Co?
-Louis.
I to proste słowo wystarczyło,by szczęka mulata opadła,w szoku.Obaj w kilka sekund przebiegli przez cały korytarz i wpadli do sali Tomlinsona.
-Lou-Lou?
Zayn wolał się upewnić,że to nie sen.Jednak szatyn tam był. Blady,z bliznami na całym ciele i podkrążonymi oczami,ale był. Jego błękitne oczy wpatrywały się w czekoladowe tęczówki,gdy jego ramiona otaczały płaczącego Loczka.Harry wczepił się w jego ciało,szlochając żałośnie.Trzymał mocno,by Lou już go nie opuścił.Nie pytał nikogo o zdanie,po prostu położył się na szpitalnym łóżku i schował twarz w zagłębienie szyi szatyna.
-Louis!
Malik już wiedział,że to się dzieje naprawdę.Louis się uśmiechnął i,Boże,Zaynowi tak bardzo brakowało tego uśmiechu.
-Zaynee...
Louis wychrypiał cicho,wyciągając drżącą rękę.Wciąż był słaby.
*
-Doktorze,coś się dzieje... Ciśnienie spada,akcja serca zdecydowanie za niska...
-Chłopiec zaplątał się w pępowinę...
-Co teraz?
-Biegnij po Anders'sa. Przy okazji powiadom ojca o sytuacji.
*
-Jestem...J-jestem tatą?
Te niezwykłe iskierki zagościły w oczach Louisa.
-Tak,Tommi. Kate właśnie rodzi. Bliźniaki.
-O jejku...
Błękitne tęczówki błyszczały od łez wzruszenia. Był szczęśliwy i pozostała czwórka niemal nie wybuchła płaczem. Tak długo nie widzieli czystej radości w tych pięknych oczach.
*
-Co się dzieje?
-...
-Dlaczego dostałam tylko jedno dziecko?!
Kate trzymała w swoich ramionach ślicznego malucha.Nawet nie wiedziała,czy to chłopiec,czy dziewczynka.
-Drugie dziecko musieliśmy ulokować w inkubatorze...
-Dlaczego? Czy coś jest nie tak?
-Pani syn...on...Kolejne 12 godzin zadecyduje o tym,czy pani syn będzie żył.Niestety ma niewielkie szanse...
-Nie... T-to niemożliwe...To...
Słone łzy spływały po policzkach młodej mamy i maleństwo w jej ramionach również zaczęło płakać.
*
Mijały godziny,chłopcy nie mogli nacieszyć się Louisem.Nie wiedzieli,że Kate przeżywa teraz horror,nie wiedzieli,że syn Louisa walczy o życie.Rozmawiali z Tomlinsonem,opowiadali mu,jak bardzo tęsknili,przepraszali za wszystko,do czego doprowadzili. A Louis im wybaczył,bo ich kocha.
Niestety,Zayn odebrał okropną wiadomość i z ogromnym bólem serca przekazał ją reszcie.
Louis się załamał.
Cisza była gorsza od przeraźliwego krzyku.
Cisza była gorsza od szlochu.
Cisza to znak,że cierpienie osiągnęło apogeum.
Tik-Tak.
Tik-Tak.
Sekundy mijały.
Ruch wskazówek zegara nagle stał się okropnie głośny, wypełniając pokój echem.
Tik-Tak.
*
-Niall...
Louis przywołał do siebie blondyna.
-Wyjmij telefon i zacznij nagrywać...
*
Chłopcy byli skołowani. Po co było to nagranie?Dlaczego Louis to zrobił?
*
-Liam...
Payne posłusznie nachylił się nad łóżkiem.Louis objął ramieniem jego kark i zaczął szeptać do jego ucha.
-Nie...Louis,co Ty mówisz?... Przestań...
Lecz Louis szeptał dalej. Gdy skończył, Liam płakał.Usiadł w kącie,schował twarz i płakał.
-Niall...
Horan posłusznie nachylił się nad łóżkiem,nieco wystraszony. Louis objął ramieniem jego kark i zaczął szeptać do jego ucha.
-Lou,nie żartuj... Proszę,stary...Loui...
Lecz Louis szeptał dalej. Gdy skończył,Niall płakał.Usiadł pod ścianą,podkulił kolana i płakał.
-Harry...
-Nie,Louis...
-Harry,proszę...
Styles posłusznie nachylił się nad łóżkiem,cholernie wystraszony. Louis objął ramieniem jego kark i zaczął szeptać do jego ucha.
-Lou-Lou... Skarbie,błagam...
Lecz Louis zacieśnił uchwyt na szyi Loczka i szeptał dalej. Gdy skończył,Harry płakał.Kręcił głową i płakał.
-Zayn...
Malik był przerażony.
-Zaynee...
Opornie nachylił się nad łóżkiem,trzęsąc się ze strachu.Louis objął ramieniem jego kark i zaczął szeptać do jego ucha.
-Louis...Kochanie,przestań mówić,jakbyś się żegnał...Słyszysz? Przestań!
Lecz Louis szeptał dalej. Gdy skończył,Zayn płakał.Przycisnął usta do policzka Louisa i płakał.
-Proszę...
-Kocham Was,chłopaki.
Okropny pisk. Ciągła linia. Zamknięte oczy.Śmierć.
-Nie!
Harry rzucił się do łóżka i zaczął potrząsać martwym ciałem.
-Louis! Louis,obudź się! To nie pora na żarty,Louis!
Lecz to nie był żart.
*
-Kochanie....
Była 2 w nocy,a Kate nie spała.Uniosła głowę z poduszki i spojrzała na mężczyznę.
-Louis?
Nie miała teraz czasu na myślenie.Louis tu był.
-Louis,nasz... nasz synek...on...
-Shhhh....
Szatyn usiadł na łóżku i Kate nie zwróciła uwagi na to,że materac nie ugiął się pod jego ciężarem.Zasnęła,czując jego dotyk na swoich włosach,czując jego oddech na swoich skroniach,słysząc cichą obietnicę:
-Uratuję go...
*
Chłopiec leżał w inkubatorze,wyglądając,jakby sekundę temu oddał swój ostatni oddech.Mimo to,był piękny i Louis od razu go pokochał.Zamknął oczy,jego postać zaczęła zamieniać się w złote drobinki i przenikać do ciała noworodka.
Syn Louisa i Kate oddał swoje pierwsze tchnienie.
Syn Louisa i Kate przeżył decydującą dobę.
Kate jeszcze nie wie,jaką cenę przyszło zapłacić jej za życie syna.

_____________________________
Jakoś w mojej głowie było to...lepsze.
Spieprzyłam.

7 komentarzy:

  1. BOŻE, RYCZĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    DLACZEGO !?

    Tak się cieszyłam, gdy przeczytałam że Lou się obudził.
    Cieszyłam się, gdy Kate zaczęła rodzić.

    Zaczęłam płakać, gdy przeczytała, że jedno dziecko może nie przeżyć.
    Zalałam się łzami, gdy przeczytałam, że Louis umarł. I to już na pewno.
    Płakałam, ale jednocześnie cieszyłam się, gdy przeczytałam, że Louis oddał swoją duszę swojemu dziecku.

    Rozdział CUDOWNY, ale BARDZO SMUTNY :'''(
    Nawet teraz, pisząc ten komentarz, płaczę. Niewyobrażalnie mocno :'''(

    @zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  2. Wies co ... doprowadziłaś mnie do płaczu. Nie mogę się uspokoić. Piękny lecz smutny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama się sobie dziwię ale się popłakałam. Jejciu tak pięknie piszesz. Tak się cieszyłam że Louis żyje a potem nagle umarł to było takie... Nieoczekiwane. Nawet nie zobaczył się z Kate :( smutno ale super rozdział tak czy siak~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wieżę ja płaczę, JA dziewczyna która naprawdę rzadko płacze!! Widzisz do czego doprowadziłaś, no ale to było takie piękne masakra. Szkoda że Lou nie żyje no ale widocznie tak musiało być ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw byłam szczęśliwa kilka sekund później rycze!!! Kocham tego bloga a rozdział zarąbisty. Proszę niech wszyscy żyją i będzie dobrze! Hahaha Malik na początku był najlepszy :D
    Pozdrawiam no i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział jak zawsze oczywiście. Czekam na nexta < 3
    Zapraszam do mnie http://fan-fiction-fifty-shades-of-styles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominuję cię do Libster Blog Awards, więcej informacji na: http://same-mistaskes-harry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń