piątek, 22 sierpnia 2014

#12

-Chcę go przytulić...
Kate wyszeptała,puszczając dłoń Zayna. Całą rozprawę nie przerywali kontaktu fizycznego.Malik obejmował jej wąską talię,a ona złączyła ich dłonie.Potrzebowali wzajemnego wsparcia.
-Katie,nie możesz. Jesteśmy na sali sądowej. Poczekaj,aż będzie po wszystk-
-Chcę.
-Idź.
Nie było sensu się kłócić.Kate jest uparta i Zayn jej nie powstrzyma.Uśmiechnęła się lekko,wstała i podbiegła do ławy oskarżonych,ignorując irytujący dźwięk uderzania sądowym młotkiem.Stwierdzenie,że Harry był zaskoczony,byłoby niedopowiedzeniem.Rozpłakał się,jak małe dziecko,przyciskając do siebie ciało przyjaciółki.
-Dlaczego mi to robicie?
Drżący szept przerwał ciszę,panującą między tą dwójką.Kate zmarszczyła brwi.
-Dlaczego cieszycie się z mojej kary? Co ja wam zrobiłem?
-Harry,o czym ty mówisz?
-Sądziłem,że ty mnie zrozumiesz...
-Idioto,dostałeś wyrok w zawieszeniu!
-To znaczy...?
-Nie idziesz do więzienia!
-O Jezu...
Styles zamarł.Krew zawrzała w jego żyłach,oczy zaszły łzami,a ogromny kamień spadł z jego serca.Nie pójdzie do więzienia.Wróci do domu.W całej tej euforii nie zauważył,że w tej chwili popełnił ogromny błąd.Zanim się zorientował,jego język pieścił podniebienie blondynki,a jego usta ocierały się o inne,pulchne,dotąd nieznane.
-Harry...
Cichy,zachrypnięty głos odbił się echem po sali sądowej i Ariana wybiegła,zanosząc się płaczem.
Harry pocałował Kate,na oczach swojej dziewczyny.
Harry pocałował ukochaną swojego zmarłego przyjaciela,a jego ukochana na to patrzyła.
Kate przygryzła wargę,czując się winna.
Sekundy niezręcznej ciszy,wewnętrznej walki.
Co teraz? Myśl o pocieszeniu zszokowanej blondynki atakowała myśl o odnalezieniu szatynki i przeprosinach.
Ostatecznie wszyscy zostali wyproszeni z sali i Harry wrócił do domu samotnie.
*
Kate uśmiechała się na widok swoich pociech.18 sierpnia był pięknym,słonecznym dniem.Ptaki ćwierkały,promienie słoneczne otulały ciepłem i blondynka mogła szczerze powiedzieć,że to dobry dzień.Spędzała go w parku,siedząc na kocu i ciesząc się chwilami spędzanymi z czteromiesięcznymi dziećmi. Leo dzisiaj po raz pierwszy pokazał,że jest dużym chłopcem i umie raczkować.Jego siostra dopingowała go radosnymi piskami i machaniem rączkami.Kate również była dumna z synka i uśmiechała się,widząc wesołe iskierki w błękitnych oczkach malucha.
-Livi,nie wychodzimy za kocyk.
Olivia podarowała jej swój firmowy uśmieszek i zabawnie zmarszczyła nosek,siadając na pupę przy koszyku z zabawkami.
-Chodź,aniołku...
Kobieta wzięła synka na ręce,gdy zauważyła oznaki zmęczenia.Leo jest chłopcem upartym,ale nieco słabszym od siostry bliźniaczki i niektóre czynności przychodzą mu trudniej,niż Olivce.
Leo spojrzał na mamę i Kate miała ochotę płakać,bo Louis patrzał na nią identycznie i malec tak łudząco go przypominał.Zasłoniła usta dłonią,łkając cicho.Delikatny powiew wiatru przyjemnie otulił jej ciało,a chłopiec przytulił się mocno,chcąc dodać jej siły.Nadal nie radziła sobie ze stratą Louisa. Wiedziała,że Lou oddał duszę Leo,ale to wciąż bolało.Chciała mieć ich obu,tak trudno to zrozumieć?Louis nawiedził ją tylko dwa razy; w dniu swojej śmierci i w dniu pogrzebu. Powiedział jej wtedy,że zawsze jest tuż obok niej i poprosił,by się nie poddawała,bo dzieci potrzebują miłości,troski i uwagi. Kate przyrzekła,że tak zrobi,a potem płakała całą noc,niemal czując ciepło ramion ukochanego.Krzyczała,błagała,zaklinała wszystkie bóstwa,a Louis tam był i gładził jej plecy.
Teraz jest tutaj,wierząc,że Lou siedzi obok i uśmiecha się. Kate chce,żeby się uśmiechał,widząc,jak się stara.Potrzebuje jego wsparcia,bo sama sobie nie poradzi.
Czuje drobne ramionka,kurczowo uczepione jej szyi i chichocze,bo wie,że to Leo.Leo,który jeszcze nie jest świadom tego,co zrobił dla niego Louis.Ile poświęcił dla życia tego malucha.Ale kiedyś się dowie i Kate jest pewna,że Louis stanie się bohaterem. Chociaż...On już nim jest.A Olivia i Leo mają najwspanialszego Anioła Stróża.
"Ty również go masz..."
Cichy szept,niesiony powiewem wiatru dotarł do uszu Kate i blondynka uśmiechnęła się pod nosem.Spojrzała przed siebie i go zobaczyła.Stał kilka metrów przed nią.Wyraźnie zadowolony,puścił do niej oczko i zamienił się w złote drobinki,które wniknęły w ciałko wtulonego w nią maluszka.
Kate pokręciła głową,owijając ramionami chłopca,a chwilkę później również Olivkę.
Louis jest natrętny i,nawet po śmierci,nie przejmuje się prywatnością jej myśli.
To jedna z rzeczy,za które Kate go kocha.

_________________
Tu zaszła pomyłka!
Przepraszam Was bardzo. Ten wątek jest króciutki,ale to dlatego,że:
1)Nie potrafię opisać uczuć Kate tak,by nie ryczeć przy tym,jak bóbr.
2)Nie pasował mi do żadnego rozdziału.
Przed nami ostatni rozdział,a potem już tylko epilog ;)
Ostrzegam,że kolejny rozdział będzie długi.Bardzo długi.
Szablonu się chyba nie doczekam,wybaczcie,że blog jest taki...goły? ;/

5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział :) Naprawdę. I naprawdę płaczę przez Twoje opowiadanie. Znowu. Chyba przy żadnym ff tak często nie płakałam jak przy Twoim. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że zbliżamy się do jego końca :(
    Harry dostał wyrok w zawiasach. Boże, jakie szczęście !!! :) Ale pocałował Kate na oczach Ariany. Jestem bardzo ciekawa co teraz z nimi będzie.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) I cieszę się, że będzie długi xD Do następnego ! xx /@zosia_official

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znów doprowadziłaś mnie do płaczu. Lou Jest....nie wiem co powiedziec na to .
    Harry dzialal pod wplywem szczescia. Byl niepoczytalny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Gratuluję!
    Więcej informacji u mnie na blogu w zakładce Liebster Award
    http://zycie-podroz-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział :-) zapraszam na mojego bloga .....
    http://thanks-to-you-my-life-has-meaning.blogspot.com/2014/09/bohaterowie_3.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog ! Zapraszam do mnie;P http://zayn-rose-danger.blogspot.com/2014/12/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń