sobota, 8 czerwca 2013

Chapter nine ♥

Ariana rano została wpuszczona do Hazzy przez Nialla. Ruda poszła do pokoju swojego chłopca, kucnęła przy łóżku i obudziła go czułym całusem.
-Mm...-mruknął słodko i z uśmiechem otworzył oczy-taką pobudkę poproszę już zawsze...
-Zobaczymy, zobaczymy...wstawaj śpioszku.
-Nie...chodź do mnie.-wyciągnął rękę z tak uroczym wyrazem twarzy, że położyła się do niego od razu.-tak szybko wstałaś?
-Wstałam trzy godziny temu...zrobiłam rozgrzewkę, pobiegałam troszkę, wzięłam prysznic, zjadłam śniadanko, ubrałam się i stęskniłam, więc postanowiłam przyjść.
-Ojej...i chciało ci się? Ja sobie nie wyobrażam wstać rano...i jeszcze biegać.
-Przyzwyczajenie. Głodny?
-Troszkę.
-To masz na szafce śniadanie. Jajko na miękko, sok z pomarańczy i tosty.
-Oooch...wyjdź za mnie.-chłopak pocałował ją czule i chwycił za tackę.
-Oczywiście.-zaśmiała się, położyła się bokiem do niego i gdy jadł ona lekko i przyjemnie "drapała" go po plecach.
Kate odwiedziła Louisa. Szatyn spał wtulony w swoją "leczniczą poduszkę". Była to zwykła jasno fioletowa poduszka, ale wiele dla niego znaczyła, bo dostał ją na początku pracy z panią psycholog, która poradziła mu, że gdy czuje się źle, ma się w nią wtulić,wypłakać i będzie lepiej.Uwierzył w to i faktycznie coraz częściej pojawiał się na jego twarzy uśmiech.
-Tommo...wstajemy...
Blondynka odwiesiła ciemną zasłonę i wpuściła trochę światła do pokoju.
-Nie chcę...
-Louis...mamy dziś plany.
-Jakie?
-Fryzjer.
-Nie,nie,nie,nie,nie,nie,nie...

~5 minut później~

-..nie,nie,nie,nie,nie,nie,nie,nie,nie!
-Skończyłeś?
-Tak.
-Ubieraj się i idziemy.
-Kati...
-Bez dyskusji. Fryzjera nie odwiedzałeś już hoho...
-KatI...
-Louis.Wstajemy!
-Ale ja proszę.
-Ale nie.
-Ładnie proszę...
-Nie.
-Ślicznie proszę, klęcząc na kolanach z maślanymi oczkami i miną zbitego psiaczka.
-Nie.
-Uuugh! Nie wstaję. Siłą mnie nie wyciągniesz z łóżka.
-To wychodzę i więcej mnie nie zobaczysz.
-Nieee! Już wstaję, widzisz?-szybko wydostał się się spod kołdry i już stał na baczność.
-Grzeczny. Ubieraj się i wychodzimy.
-Ale gdzie?
-Fo fryzjera
-Jakiego fryzjera?
-Twojego
-Nie znam gościa.
-Bo ostatnio widziałeś go milion lat temu.
-Serio? Kurde, ale ja stary już jestem.
-Louis...
-Czyli idziemy na te lody?
-Do fryzjera
-Fryzjer da nam lody?
-Tomlinson!...ech...idziemy do fryzjera, który sprawi, że twoje włoski będą krótsze, a ty będziesz jeszcze  śliczniejszy.
-Dobra pójdę...za pięć buziaków.
-W policzek?
-W usta
-Za jednego
-Trzy.
-Dwa.
-Pięć.
-Dwa
-Osiem...
-No co jeszcze?!
-Nie lubię fryzjera!
-...pięć.
-Dobra.
-Szantażysta. Stawka wzrośnie,jeśli wspomnę o dentyście?
-Oczywiście, że tak. Nienawidzę tych ludzi.
-Zbankrutuję. Sześć 
-Pięć za fryzjera i sześć za dentystę?
-Niee...sześć za fryzjera i dentystę.
-Osiem.
-Sześć
-Dziesięć. To moje ostatnie słowo.-założył ręce.
-W policzek.
-W usta.
-Wypijesz kefir?
-Fu! Nie wypłacisz się za to.
-Dobra ,umowa stoi szantażysto, ubieraj się.
-Haha, yeeah!
W pięć minut był ubrany i gotowy do wyjścia.
-Jezus Maria, ona ma nożyczkii!-rozpaczał na fotelu w salonie fryzjerskim-Kati,chwyć za rączkę...
~godzina później-przed gabinetem dentysty~
-Tylko spokojnie, Lou, przecież to tylko dentysta,nic się nie stanie...
-Louis Tomlinson.
-Aaaaa! To cześć!
-Louis...-Kate zgromiła go wzrokiem
-Ok,ok...ale jakbyś się stęskniła, to krzycz, ja wyjdę...możesz już krzyczeć.
~pół godziny później~
-Paczaj, dostałem lizaka!
-Gratuluję. Ok,idziemy na zakupy
-O nie,nie,nie..wypłata.
~5 minut później przy aucie Louisa~
-Już mogę?
-Już możesz.
Wyszczerzył się,objął ją w pasie i pierwszy raz posmakował jej ust. Jej wargi idealnie komponowały się z jego. Całował delikatnie,ciesząc się tą chwilą i czerpiąc z niej jak najwięcej. Na prawdę był teraz szczęśliwy.A ona? Po raz kolejny przekonała się o tym, że Louis jest inny niż reszta...nawet sposób całowania ma wyjątkowy.
-Ej,ej...umawialiśmy się na 10 KRÓTKICH buziaków, co to miało być?
-Nie wiem,ale chce więcej...-ponowił pocałunek. Blondynce miękły kolana,to co robił sprawiało, że jej nogi odmawiały posłuszeństwa i musiała się go przytrzymać, by nie stracić równowagi. Stado motyli ożyło w ich brzuchach. Nic się nie liczyło, byli tylko oni. Cały świat się zamazał, oni trwali w pocałunku pełnym magii, uczucia, zatraceni w sobie...
-Wyczerpałeś limit.-oparła głowę o jego ramię a on chował ją w ramionach, jakby chciał wszystkim pokazać, że ona jest jego, że nikt mu jej nie zabierze.
-A....mogę nazywać cię swoją dziewczyną?
-Oj...Louis, ja...
-Proszę...-wtulił twarz w jej szyję, z troską gładząc jej włosy-tobie zawdzięczam tyle rzeczy...jesteś powodem mojego uśmiechu...dla ciebie budzę się co dzień z myślą o tobie żyję z nadzieją na lepsze jutro...mając cię przy sobie czuję się bezpiecznie. Twoja obecność,twój zapach...to moje lekarstwo...proszę, zgódź się...
-...
Sekundy zdawały mu się teraz wiecznością...serce biło coraz szybciej, czekając na odpowiedź...

9 komentarzy:

  1. Jezuś weżcie bo się zapalę zaraz. DAJCIE WODĘ ! GAŚNICĘ ! NIE WIEM BOŻE COKOLWIEK !Buahahahaa toż wy wiecie dobrze, że to było MEGA ZAJEBIŚCIE WSPANIAŁE CUDOWNE !
    Czekam nn i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. hej :) weszłam na tego bloga dzięki cudownym Pati i Nathalie :) i zdałam sobie sprawę, że już wcześniej się na niego natknęłam - piszesz naprawdę świetnie! uwielbiam to, że Louis się podnosi, staje coraz silniejszy. i że ma przy sobie kogoś takiego, jak Kate, cieszę się :) czy mogłabyś mnie informować o następnych rozdziałach? @justmissmalik na twitterze. zapraszam także do siebie na www.torn-fanfiction.blogspot.com - byłoby mi miło, gdybyś powiedziała, co sądzisz o tej historii :)
    buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww. Boski. Lou jest słodki. Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo :-). Widze, ze Lou znalazl sobie dziewczyne xd

    OdpowiedzUsuń
  5. cudoooooooo! Lou jest tutaj taki kochany... normalnie mam ochotę go przytulić <3
    kocham bloga, dodawaj szybko nn, bo zwariuje!!! XD
    pozdrawiam i zapraszam do siebie http://my-life-and-onedirection.blogspot.com/
    życzę dużo weny!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Początek świetny z tym tekstem "wyjdź za mnie". Super ! Louis i te jego pomysły. Dentysta i fryzjer za buziaki, lol jakie to było urocze :). Aww <3 Rozpływam się xD. Nie, no, ale na serio, Katie poddał się w końcu urokowi Louisa xD. Koniec boski !
    Świetny rozdział.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny ? Kocham Cię za to opowiadanie! Xx

    OdpowiedzUsuń
  8. kiedy kolejny??????????
    juz prawie miesiąc czekam na rozdział a tu nic!
    dawajcie szybko nn, bo zwariuje!!!

    OdpowiedzUsuń