sobota, 16 listopada 2013

Nowy sezon #1♥

~rok później.Koncert w Madrycie.garderoba chłopców~
-mógłbyś w końcu zacząć trafiać w rytm,do cholery jasnej!
-odezwał się wielki Wokalista.Patrzcie,kurwa,jestem Liam Payne i pouczam innych,jak się śpiewa!Tylko,że,baranie,nie masz do tego prawa!Wytykasz nam nasze błędy,a swoje tuszujesz!
-taaaa? Oświeć mnie!
-łazisz po scenie jak ciota,spodnie odsłaniają pół dupy i się jarasz jak zapalniczka.Fałszujesz.Ktoś Cię jebnął belką w łeb,że zapomniałeś solówki?!
-zazdrościsz,bo mam ich więcej niż ty!
-stul mordę,pedalski egoisto!
-co?!
-to! Uważasz,że tylko ty się liczysz,jakbyś był Bogiem!
-tego już za wiele!
-co,uraziłem dumę wielkiego Payna?
-Payne! Horan!Co wy robicie? - Harry jak burza wpadł do garderoby,niemal się nie wywalając.
-to on! NIE,ON!PRZESTAŃ GADAĆ,TO CO JA!SKOŃCZ!ZAMKNIJ SIĘ! UGH! - wywrzeszczeli razem.
-co wam znowu odpierdala?!Myślałem,że jest już ok.Jesteście żałośni!
-I kto to mówi?!-Niall się oburzył.
-Właśnie!-Liam skrzyżował ramiona na piersi.
-o co wam chodzi?
-Ile wypiłeś przed dzisiejszym koncertem,co?
-nie rozumiem...
-nie  udawaj,masz rozszerzone źrenice,palancie.Ledwo chodzisz.-prychnęli oboje,a Hazz zagryzł boleśnie wargę.
-nie kłóćcie się...wiecie,do czego to ostatnio doprowadziło...znowu chcecie mu to zrobić?
Liam i Niall zaśmiali się drwiąco
-a Ty? Lepszy? Znowu chlejesz.Kiedy ostatnio dałeś koncert na trzeźwo? Chyba w x factorze.Louisa też znowu olewasz.Kiedy z nim gadałeś?
-no...emm...ee...
-no właśnie.Hipokryta.
-....
-...
-...
-I CO Z TEGO?!-Hazz wybuchł.-Mam 21 lat,nie zawsze radzę sobie ze sławą,a odrobina alkoholu nikomu nie zaszkodziła! To przez Wasze kłótnie Louis nie mógł na was patrzeć! To on zawsze czymś obrywał!

I tak ich kłótnia trwała w najlepsze.Może nie byłoby tak źle,gdyby nie to,że Louisa dopadło pragnienie i wszedł do garderoby po wodę.Zastygł w bezruchu,słysząc wzajemne wyzwiska i obelgi,widząc,jak jego przyjaciele skaczą sobie do gardeł.Jego błękitne oczy zasłoniła warstwa słonej cieczy i nim któryś go zobaczył-wybiegł.Uciekł.
-Ty sikso!
-Pijak! a może poszedłeś krok dalej,co?! Ćpasz?Jasne,że ćpasz.Narkoman.
-pożałujesz tego.
Loczek w furii rzucił się na Liama i zaczął okładać go pięściami.Nim Niall jakoś zareagował,zauważył GO.JEGO zaciśnięte w pięści dłonie,odznaczające się żyły,ociekające nienawiścią brązowe spojrzenie.Zayn Malik.Wściekły,jak nigdy
-CO SIĘ TU,DO KURWY NĘDZY,DZIEJE?!
-...
-...
-...
-ZADAŁEM PYTANIE!
-nazwał mnie ćpunem,pedał pieprzony!
Niall był w szoku,a Liam krztusił się krwią,ledwo przytomny.
-Won do kibla,Horan.
-ale ja nie ch..
-WON!
Niall szybko zamknął się w łazience,a Zayn odepchnął Harrego z ud Liama.
-Paul! Dzwoń po karetkę!A Ty,Styles....
-Zayn,prze-przepraszam...to był impuls...
-...Paul,policję też!
-co ty chcesz zr...
-spędzisz noc w kaftanie bezpieczeństwa,to wytrzeźwiejesz.
-c-co?!
Przepite oczy Loczka otworzyły się szerzej w szoku.Prawda była taka,że Harry nigdy nie pozwolił swojemu organizmowi wytrzeźwieć.Bywało tak,że wlewał piwo do butelki po soku jabłkowym czy wódkę do butelki po wodzie,by chłopcy się nie zorientowali.
-Nie mówisz poważnie Zee....
-mówię śmiertelnie poważnie.
-a-ale...
-niemal nie zabiłeś przyjaciela,gnoju!
Harry z trudem się podniósł i zaczął wrzeszczeć,że Zayn nie ma prawa mu tego zrobić,co on sobie myśli i tym podobne.Już po chwili dwóch policjantów wyprowadzało go w kajdankach,bo się szarpał.Został przewieziony do izby wytrzeźwień,a ze względu na to,jak się zachowywał...zapięli go w kaftan bezpieczeństwa.Harry Styles został potraktowany jak wariat.
Liamem zajęli się ratownicy.Był w ciężkim stanie,w końcu Harry ma siłę.Payne miał złamany nos i szczękę,rozcięty łuk brwiowy i wargę,oraz kilka innych ran.Był otępiały,nie widział co się dzieje,z trudem oddychał,plując krwią.
Niall siedział w łazience.Był roztrzęsiony,ale bardziej bał się Zayna.Malik zapewne się domyślał,że Niall kłócił się z Liamem,więc Horan teraz przełykał głośno ślinę,wyobrażając sobie,co jego przyjaciel może mu za to zrobić.Głośno walenie do drzwi wyprowadziło go z namysłu
-Horan! Otwieraj!
-Z....Za...Zay...Zayn...
-Otwieraj do jasnej cholery!
-prze-praszam! Ja nie chciał-łem! Nie wiedział-łem,że t-to się ta-ak skończy!
-Mam dość.
Nastała cisza.Niall pisnął,gdy drzwi z hukiem wyleciały z zawiasów,a w ich miejscu stał mulat.
-ZZayn....
Nie zdążył dokończyć.Malik chwycił go za koszulkę i przycisnął do ściany.Z jego oczu ciskały gromy.
-CZY.LOUIS.WAS.WIDZIAŁ?
-n-nie w-wiem...
-GDZIE.ON.JEST.
-...
-GDZIE,KURWA?!
-nie wiem!- blondyn się rozpłakał.-nie wiem...nie widziałem go...
Zayn zacisnął zęby.Z amoku wyrwały go krzyki fanek.Były inne,niż zwykle.Panicze.Puścił blondyna i wystrzelił jak z procy,w kierunku sceny.Ku jego zdziwieniu,fani kierowali wzrok wysoko ponad jego ciało.Na łuk,który przysłaniał scenę.Bał się spojrzeć w górę,jednak to zrobił,a jego serce stanęło.Louis tam stał.Chciał skoczyć,co na 1000000% skończyłoby się śmiercią.Stał w taki sposób,że palce jego stóp nie miały pod sobą gruntu.
-NIEEEEE!

5 komentarzy:

  1. O. Mój. Boże!
    Świetny rozdział!
    Nie spodziewałabym się takiego czegoś po Harry'm...
    No i po Liamie i Niallu też...
    Mam nadzieję, że Zayn zdąży powstrzymać Lou
    Mam nadzieję, że on nie skoczy!
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Boże Kochany !! Powróciłaś :D Bóg mnie wysłuchał ! <3 Rozdział PER-FECT <3 Nie mogę się doczekać następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pier****
    sory że przeklinam
    ale to jest boksie *__* <3
    kochana zapraszam do mnie
    http://stroyinmylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisteee !!!!!!!! (sory za przekleństwo ) Kiedy następny ???

    OdpowiedzUsuń