poniedziałek, 10 lutego 2014

Złamane obietnice,pożegnania brak.. ♥

Słowo wstępu:
Szukałam długo jakiejś piosenki,która wprowadziłaby Was w nastrój...
ale ten rozdział ma nieco skomplikowaną budowę,poza tym nie znalazłam nic,co by do tego pasowało,więc...zostawiam to bez ścieżki dźwiękowej.Jeśli macie jakąś smutną nutkę, to możecie włączyć :)

Enjoy x.
_______________________________________________

Nie spałem tej nocy.Było wyjątkowo zimno,cały drżałem i daremno zakrywałem się kocem po sam nos.To miało stać się już dzisiaj. Dzisiejsza data to 28 grudnia 2015. Dzisiaj zostanę zamordowany.Arthur oczywiście nie zapomniał o tym,że byłem względem niego nieposłuszny.Przypominał mi to na każdym kroku,zmniejszając porcje jedzenia i upokarzając mnie za każdym razem.Doskonale pamiętam,co wykombinował dziś rano.Od dwóch dni nic nie piłem,a człowiek nie wytrzyma długo bez płynów.Jedzenie też było przygotowane bardziej dla 2-latka,niż dorosłego mężczyzny,ale woda jest dla mnie ważniejsza,bo przez te dwa dni ciężko pracowałem,sprzątając cały dom Arthura. Widząc moje pragnienie, dał mi szklankę mleka...
Kogo ja próbuję oszukać?Ten sukinsyn podał mi szklankę swojego nasienia.Kazał mi wypić swoją spermę.Do teraz czuję na podniebieniu to słone świństwo i mam ochotę wymiotować,jednak wiem,że nie mogę,bo dostanę to na obiad.Mój żołądek nie ma już czego zwracać i w nocy wymiotuję żółcią.Wczoraj mój oprawca chciał mnie przygotować na dawkę bólu,jaka mnie czeka,więc zaserwował mi baty,dopóki nie osunąłem się na ziemię,pogrążając się w ciemności.Stan nieprzytomności przynosi mi ulgę.Nic nie czuję,jestem spokojny,nic się nie dzieje.Straciłem wszelkie nadzieje,nikt mnie nie znajdzie,Arthur mnie zabije i ukryje ciało.Powiedział,że połączy mnie z jednym z moich przyjaciół.Któregoś dnia nasze ciała będą leżeć w jednym foliowym worku,zakopane głęboko w ziemi.Siedziałem,zamknięty w czterech ścianach,ze świadomością,że niedługo Harry znajdzie się w tym pokoju,by po jakimś czasie nie wypić napoju Arthura,odkryć,co znaczą napisy na ścianie i...
*
Był 21 grudni 2014 roku.Śnieg prószył łagodnie,księżyc otulił ziemię swoim blaskiem,tworząc obrazek zapierający dech w piersiach. Kate nie lubi zimy,ale takie widoki są naprawdę piękne i już zawsze mogła patrzeć na ten migoczący,niczym małe diamenciki śnieg.Siedziała na szerokim parapecie, z kubkiem gorącej czekolady w dłoniach.Okryta grubym swetrem nie zwracała uwagi na uda,których nie zdołały okryć jej szare zakolanówki.Było jej ciepło i przyjemnie,a to uczucie jeszcze się pogłębiło,gdy jej drobne ciało okryły szczelnie ramiona ukochanego.
-spadająca gwiazda.-szepnął,otulając jej ucho ciepłym oddechem,przylegając swoją klatką piersiową do jej pleców.- pomyśl życzenie,mała.
-nie muszę...-odparła,odwracając głowę w jego kierunku, a jej oczy ozdobiły iskierki szczerości.- mam wszystko,o czym marzyłam.
-Kocham Cię,gwiazdko..
-Kocham Cię,Louie...
-Na zawsze razem,kochanie?
-Na zawsze razem.

Wspomnienia raniły ją bezlitośnie,zostawiając szramy na,i tak już złamanym sercu.Nie wytrzymała współczujących spojrzeń,wbiegła do swojego domu,do sypialni,którą dzieliła z Louisem i zsunęła się po drzwiach na podłogę,zanosząc się płaczem.
-Okłamałeś mnie,Louis.Miałeś być na zawsze,dlaczego Cię teraz nie ma?!Czemu mnie zostawiłeś?Obiecałeś!


*
-Zayn?
-Tak,skarbie?
Niebieskooki spojrzał w czekoladowe tęczówki mulata.Był to ciepły lipcowy wieczór,dokładniej 21 lipca 2013 roku,chłopcy postanowili nocować pod namiotem w ogrodzie.Louis wtulał się w ciało młodszego chłopaka,rozkoszując się zapachem markowych perfum i czymś,co Louis definiował,jako Zayn.
-Zawsze chciałem być aktorem i teraz myślę,że mi się poniekąd udało...
-Dlaczego tak mówisz?
-Każdego dnia udaję,że jestem szczęśliwy,roześmiany.Jestem wulkanem energii.W nocy jest inaczej.W nocy mogę płakać w poduszkę,bo nikt mnie nie widzi i nikt nie ocenia.Nikt mnie nie śledzi,wchodząc z buciorami w moje życie.Jestem tylko ja i zacisze mojego pokoju.Jestem aktorem.
-Kochanie,nie chcę,byś nim był.
-A kim mam być?
-Chcę mojego Louisa,mojego kochanego aniołka.Chcę,żebyś wbiegał rano do mojego pokoju,skakał po łóżku,aż się obudzę,byś mógł mnie przytulić.Chcę nieść Cię do kuchni i robić Ci herbatkę malinową,bo ty jesteś moim słodkim maluszkiem-leniuszkiem i nie chcesz zejść z moich rąk.Owszem,nadal Cię noszę...ale nie mogę znieść twojego płaczu,skarbie.Proszę,nie bądź aktorem,pokaż mi,że jest Ci źle,a ja poruszę niebo,by Ci pomóc.
-Zayn,dziękuję Ci.Kocham Cię.
-Obiecujesz,że już zawsze będziesz mi mówił,co czujesz?Koniec z aktorstwem?
-Obiecuję.

Malik nie liczył już łez,było ich zbyt dużo.Każda godzina przynosiła więcej bólu,tęsknoty i pustki.Nie wiedział nawet,kiedy płacze.To już była rutyna.Nie potrafił wytrzymać rozłąki z Louisem.Nie potrafił znieść myśli,że coś mu się stało.
-Dlaczego ukrywałeś przede mną,że jest Ci źle?Dlaczego mi to zrobiłeś?!Louis,obiecałeś!
*
-Dasz radę,Liam.
-Nie,nie dam.Louis,chodźmy stąd...
-Nie.To dla Twojego dobra,Daddy.
-Ale-
-Bez "ale". Daj rączkę,pani doktor Cię nie skrzywdzi.
Liam siedział na czarnym fotelu w gabinecie lekarskim.14 września 2012 dostał skierowanie na pobieranie krwi,ale strasznie boi się igieł,więc Louis poszedł z nim. Tomlinson stał tuż obok młodszego szatyna i ściskał jego dłoń.Payne niepewnie ułożył rękę odpowiednio i szybko odwrócił wzrok,by nie patrzeć na to,co go czeka. Pielęgniarka wtarła w skórę na zgięciu Liama coś,co,zdaniem pacjenta strasznie cuchnęło.Znalazła żyłę i...
-owww!To boli!
-Oh,nie zachowuj się,jak dziecko,Payne!
-Łatwo Ci mówić,to nie w twojej żyle jest gruba igła!
-Wcale nie jest taka gruba,weź nie rób wiochy...
-To krew? Boże,to krew,zaraz zemdleję...
Louis przytrzymał wacik na miejscu ukłucia,a potem starannie zakleił dziurkę plastrem.Ucałował skroń młodszego i uśmiechnął się ciepło.
-Już po wszystkim,kochanie.
-Bolało.
-Nigdy już nie pozwolę,by coś Cię bolało,tak?
-Obiecujesz?
-Obiecuję.

Liam chodził ulicami Londynu,przeszukując wszelkie niebezpieczne miejsca,licząc,że znajdzie gdzieś Louisa.W jego sarnich oczach lśniły łzy,ale nie pozwolił,by spłynęły po jego rumianych policzkach.
-Miałeś nie pozwolić,by coś mnie bolało.Teraz boli mnie serce,a Ciebie nie ma obok.Dlaczego mi to robisz,Louis?Dlaczego Cię nie ma,obiecałeś mi!

*

Dnia 30 kwietnia 2011 roku Louis spędzał południe na kanapie,wydurniając się z Harrym.Loczek w czarnej koszulce i szarych spodniach leżał i bawił się telefonem.Louis w beżowych rurkach i luźnym sweterku nachylił się nad nim i połaskotał go nosem w brzuch,wywołując u młodszego wybuch uroczego śmiechu.
-Przestań!
-Jesteś takim dzieciakiem,Styles!
-Za to mnie kochasz.
-nawet nie wiesz,jak bardzo.
Nastała chwila ciszy,przerywanej jedynie chichotem Loczka.
-Louis...?
-Tak,Curly?
-Wiesz,czego się boję?
-Oczywiście,Hazz.Boisz się pająków i robaków,a także mrówek,bo kiedyś Cię oblazły...
-Nie.Znaczy...to też,ale... boję się samotności.
-Dopóki żyję,nigdy nie będziesz samotny,Sunshine.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.

Harry leżał na kanapie,otulony starą koszulą Louisa.Nie czuł już zapachu starszego,ale wystarczyła mu świadomość,że Tommo nosił ją kiedyś bardzo często.Od trzech dni nie wychodzi z domu.
-Miałem nigdy nie zaznać samotności,Louis.Miałeś być przy mnie.Dlaczego Cię nie ma? Obiecałeś!

*

23 lipca 2010 roku Louis dowiedział się,że nie będzie solistą.Od tego dnia był częścią zespołu One Direction.Poznał Harrego,Zayna i Liama i od razu ich polubił.Niall trzymał się gdzieś na uboczu i Louis musiał do niego dotrzeć.Chłopcy spotkali się w domu Stylesa i Tommo dopadł blondyna w kuchni.
-Hej,Niall?
-Tak?
-Coś się stało?Jakoś nie masz humoru...
-To nic,serio...
Horan spuścił głowę i spróbował się wymknąć,ale Louis zagrodził mu drogę.Błękit spotkał się z błękitem i Niall wymiękł.
-Boję się.
-Czego?
-Że do Was nie pasuję.Że przeze mnie zespół nie odniesie sukcesu i..
-Niall,przestań bredzić.Słyszałem Twój głos i szczerze?Śpiewasz,jak aniołek,Niall.Ty nie tylko śpiewasz...ty opowiadasz historię.Jesteś stworzony do śpiewania,młody.
-Naprawdę?
W niebieskich oczach blondyna skrzyły łzy wzruszenia.Padł w ramiona szatyna i zatopił twarz w zagłębieniu jego szyi.
-Zadbam,byś nigdy już nie stracił wiary w siebie,miśku.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.

Niall siedział w swoim pokoju i czytał słowa pełne nienawiści,wysłane pod jego adresem.Tulił do siebie poduszkę i płakał.
-Tracę wiarę w siebie,Louis...miałem jej nie stracić,Louis,obiecałeś!




*
-AAAAAA!
Przeraźliwy krzyk rozdarł płuca 23-latka.Leżał na łóżku, na krzyż.Jego ręce i nogi przywiązane były do nóg łóżka,jego nagie ciało owiewał nieprzyjemny chłód,a z czoła spływała krew.Dławił się łzami,próbując skupić uwagę na wszystkim,prócz tego,co wyczyniał Arthur.Mężczyzna wykonał tasakiem pierwsze,płytkie cięcie,następnie drugie na obojczykach swojej ofiary.Przeciął w pół napis It is what it is,a szrama była na tyle głęboka,by krew zaczęła się wylewać.Arthur przechylił jego ciało,by czerwona ciecz spłynęła do plastikowego pojemniczka.Kolejne cięcie,jeszcze głębsze wykonał na brzuchu,a Louis krzyczał,jak opętany.Ból był niewyobrażalny.
*
Louis leżał bezwładnie na brudnym materacu.Krew opuszczała jego ciało,osłabiając go i pozbywając życia.Był pocięty od szyi do kostek.Twarz zmieniła kolor z delikatnego różu na biel,oczy z trudem pozostały otwarte,oddech stawał się płytszy z każdą sekundą.Arthur chwycił pojemniczek,zapełniony krwią i podszedł do ściany.Zamoczył pędzelek w cieczy i zaczął kreślić różne litery.Tommo obserwował jego ruchy.Ostatnie,co ujrzał to napis "Doncaster" i deszcz za oknem. Potem świat zakryła ciemność i Louis poczuł błogość,wolność i ulgę.Niebo płakało wraz z wszystkimi,którzy w tej chwili tracili Anioła,a Bóg czekał na Niego z niecierpliwością.

________________________________________________
Od autorki: Czekając,aż zainstaluje mi się w telefonie wynalazek samego diabła, postanowiłam wyskrobać rozdział i oto i on!

Jest to koniec sezonu drugiego.
NIE wiem,czy zdecyduję się na sezon trzeci... wszystko zależy od tego,ilu będzie potencjalnych czytelników :)

Widzę,że codziennie bloga odwiedza 100-300 osób.Chciałabym,byście pokazali to w komentarzach. Dziękuję za czytanie,a Wasza opinia jest dla mnie cholernie ważna,gdyż to Wy zadecydujecie,czy zacznę publikować kolejne opowiadanie :)

A tym czasem...
flap, flap, flappy bird. Flap,flap -oh, you silly thing. Fly throught the pipe, pal. Come on. Flap,flap,flappy bird! x.

12 komentarzy:

  1. Kobieto ! Przez Ciebie udławię się własnymi łzami ! Ten rozdział to cudo, nie można go opisać słowami, jest ŚWIETNY ! Mam nadzieję, że jednak zdecydujesz się na 3 sezon. Pozdrawiam - @zosia_official :)


    P.S. Co do komentarzy, to prawdopodobnie jest ich mało, ponieważ nie wszyscy mają konta. No i niektórzy są też leniwi xD

    OdpowiedzUsuń
  2. woooooooooooooooow ! boże ten rozdział jest taki smutny.Aż uorniłam łzę.Proszę cię ...co ja gadam błagam cię napisz następną część.Tak doskonale piszesz.Proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, aż się płakałam. Mój biedny Louis :(

    Mam nadzieję że bd pisać 3 sezon. ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. boszee i przez ciebie płacze -_-
    świetny jak zwykle rozdział :)
    zarąbiście piszesz i chce sie cały czas czytać twoje opowiadanie jakaś magiczna moc mnie do niego przyciąga xd
    zapraszam ---> http://1d-she-diary-beautiful-butterfly.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. super masz napisać 3 sezon bo bez Ciebie nie wytrzymam
    szczerze płaczę :'( codziennie sprawdzam vczy nie dodałaś czasami następnego rozdziału :)
    pzd. MalPayTom :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze? Płakałam.
    Obiecałeś...
    Błagam cię jak będzie 3 to niech Lou przeżyje. Niech jakimś cudem przeżyje. Proszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Płacze :''''( Dlaczego Louis ?! Dlaczego !? Proszę zrób 3 część i niech nagle policja wejdzie do tego pomieszzenia gdy Arthur malował ten napis i go zabiorą na policje a Louisa zabierze karetka i będzie dobrze... PROOOOOSZEEEEE !!!!! TO NIE MOŻE SIĘ TAK SKOŃCZYĆ !!!!!! CZEKAM NA 3 CZĘŚĆ. BĘDE TU WCHODZIĆ CODZIENNIE I PATZREĆ CZY POJAWIŁO SIĘ COŚ NOWEGO :D WENY ŻYCZĘ <333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie możesz nam tego zrobić ;) proszę napisz kolejną część :) i zrób że. jednak Louis jakoś przeżyje ;) proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kobieto wykończysz mnie! Czytam to po raz 5 i nadal płaczę .Dlaczego Louis ? Dlaczego ? Nie możesz go uśmiercić! proooooooooooosze !
    I pisz kolejną część bo nie wytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  10. Słucham do tego Give me love - Ed'a Sheeran'a i prawie ryczę... MUSISZ KONIECZNIE NAPISAĆ 3 SEZON... Będę wchodzić codziennie :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. no dzięki wiesz? ryczęjak głupia ;( ale rozdział genialny i proszę rób kolejny sezon. niech to się tak nie skończy :( proszę i dziękuję za piękną historię :)

    OdpowiedzUsuń
  12. o jezu popłakałam się tu masz smutną nutę która tu pasuje : http://www.youtube.com/watch?v=F-4wUfZD6oc

    OdpowiedzUsuń