sobota, 21 czerwca 2014

#6

pisząc to,płakałam,ale ja ostatnio płaczę bez powodu,więc... oceńcie sami.
pisząc to,słuchałam Nicka Jonasa,mojego pierwszego idola,w piosence A little bit longer [link].
i Who I Am [link]
pisząc to, przypomniałam sobie ostatnie pożegnanie z moim przyjacielem...
pisząc to,zrozumiałam,że zbliża się koniec...
historia zbliża się do końca...
sądzę,że jest to kwestia 5-6 rozdziałów.
jeśli mnie zaskoczycie, w poniedziałek opublikuję kolejny rozdział :)
tym czasem zapraszam na prolog fluffowej historyjki o Harrym >>> kittenssecret.blogsot.com

enjoy x.



-Mamooo!
Przeraźliwy krzyk odbił się z echem po całym domu,ogarniętym ciemnością i ciszą.
-Mamusiu,proszę,chodź tutaj!
Tym razem Anie usłyszała to wyraźnie i wiedziała,że to nie sen.Głos był zachrypnięty i zniekształcony,ale mógł należeć tylko do jej syna.Przetarła oczy,spoglądając na zegar. Jaskrawozielony kolor formował się w duże 2:30 am.Z westchnieniem narzuciła na siebie szary długi sweter i ruszyła w stronę ostatniego pokoju na prawo.Przywitała ją cisza,więc postanowiła,że wróci do sypialni i już przymykała drzwi,gdy to usłyszała.
-Mamo...
Szept pełen rozpaczy,który potrafił złamać serce.Jej synek nie zasługuje na takie cierpienie,jest młody,powinien się uśmiechać i robić głupie rzeczy,za które ona powinna go karcić,a potem przytulać do piersi i zapewniać go o swojej miłości.Ale tak nie jest. Harry jest wrakiem człowieka. Annie,Robin i Gemma już od kilku dni patrzą,jak najmłodszy członek rodziny traci swoją duszę.

Minął tydzień od śmierci Louisa,a Harry przeszedł już przez wszystkie możliwe fazy cierpienia. Najpierw niszczył wszystko,co spotkał na swojej drodze.Kolejnego dnia rzucił się w wir pracy,by nie myśleć.Trzeci dzień spędził na kanapie,tuląc do siebie kocyk,błagając Boga,by zwrócił mu przyjaciela.Czwartego dnia odrzucił wiarę,krzyczał na wszystkich i na wszystko.Wyrzucił szafkę przez okno,bo nie była Louisem,bo tylko wisiało na niej zdjęcie Louisa.Piątego dnia wymiotował,bo nic nie jadł i nie chciał jeść.Szósty dzień był jednym z gorszych,bo Harry szukał okazji,by się zabić. Krojąc bułkę nagle przystawił nóż do swojego nadgarstka,idąc chodnikiem rzucił się pod samochód,a wieczorem po prostu wstrzymał oddech,chcąc się udusić.A Annie za każdym razem go ratowała.
-Mamusiu,p-przytul mnie...
Więc Annie tak zrobiła. Bez wahania usiadła na łóżku i wzięła swojego chłopca w ramiona.Harry zaniósł się histerycznym płaczem,trzymając się kurczowo nocnej koszuli swojej rodzicielki.
-Spokojnie kochanie,jestem tutaj...
Szeptała,mając nadzieję,że Harry się uspokoi. Serce jej pękało,nie mogła patrzeć na swoje dziecko,tak pogrążone w bólu.Lampka nocna była jedynym źródłem światła w tym pokoju,jednak jej blask pozwolił kobiecie zobaczyć czerwone policzki syna,przekrwione oczy,kosmyki włosów,poprzyklejanych do wilgotnego czoła.
-Chcę,żeby wrócił...
-Wiem skarbie...
-Ma wrócić.
-Harry...
-On ma tu wrócić!
To był krzyk,wyrażający czystą desperację. Zachowywał się jak dziecko,myśląc,że jeśli zażąda,ktoś mu to da.Annie westchnęła,gładząc loki syna.
-Powiem ci coś,zgoda?
-Coś o Louisie?
-Tak.
-Więc mów...
Kobieta wstała i wyszła, i Harry już chciał zacząć płakać i krzyczeć,że ma wrócić,gdy brunetka pojawiła się z powrotem.W dłoni trzymała coś,co przypominało starą fotografię.Loczek usiadł na łóżku,krzyżując nogi.Wyglądał tak smutno i tak uroczo. Jak mały chłopiec,otworzył szeroko oczy i mlasnął słodko,oczekując na coś nowego.Annie nie mogła powstrzymać nikłego uśmiechu,siadając obok syna.
-Ty i Louis...spotkaliście się dużo wcześniej,niż sądzisz.
-Poznaliśmy się podczas x factora...
-Nie,słoneczko.
-Jak to?
Opuchnięte usta otworzyły się w zdziwieniu.
-Wasze pierwsze spotkanie miało miejsce w centrum handlowym w Yorku.Jechaliśmy na wakacje,ale po drodze się tam zatrzymaliśmy.Miałeś roczek,więc prawdopodobnie tego nie pamiętasz.Bałeś się wszystkiego,uparcie trzymałeś się mojej sukienki i na wszystko spoglądałeś z oczami wielkości piłek do ping-ponga. Była tam też pewna rodzina. Rodzice i czteroletni chłopiec.Był twoim przeciwieństwem,biegał przed swoimi rodzicami,śmiał się i do wszystkich mówił „cześć”.W pewnym momencie zatrzymał się i spojrzał w naszym kierunku...
-I co dalej?! Mamoooo!
Harry pociągnął rąbek koszuli mamy,niecierpliwiąc się.
-Podbiegł i spojrzał na ciebie,przekrzywiając główkę.
Harry uśmiechnął się,bo Louis zawsze to robił,gdy się zastanawiał.
-Po kilku sekundach uśmiechnął się szeroko i wyciągnął rączki z naprawdę ogromnym misiem,prosząc,byś go wziął.Jego mama podeszła do nas i spojrzała na swojego syna,pytającym wzrokiem. Powiedziała,że przecież Louis nie rozstaje się z tym misiem,więc dlaczego teraz chce dać go tobie...
Harry spojrzał na fotografię,którą podsunęła mu mama.Centrum handlowe,dwoje chłopców-jeden większy,drugi mniejszy- przytulających się do siebie.
-On uśmiechnął się jeszcze szerzej,porwał cię do uścisku i,po długiej chwili przytulania,powiedział...

*

-”To nic mamo.Kiedyś znowu się spotkamy i będziemy najlepszymi przyjaciółmi.”.
Harry stał teraz na cmentarzu w Doncaster,wygłaszając mowę pożegnalną.Ubrany w czarne vansy,czarne spodnie,przed kostkę,czarną koszulę i czarną marynarkę.Wybrał styl Louisa,ostatnio ciągle się tak nosi.Chce w ten sposób zachować pamięć o przyjacielu.Jego loki opadały mu na czoło,bo wrócił do fryzury,którą tak kochał Louis.Było zimno,wiał porywisty wiatr,szarość wpasowała się w nastrój.Dzisiaj oficjalnie żegnał się z Louisem.Razem z nim było wąskie grono;rodzina,przyjaciele i rodziny przyjaciół.Każdy chciał pożegnać szatyna.Harry walczył o każde słowo,walczył,by powiedzieć to,co chciał.Wziął głęboki wdech i kontynuował.
-Znalazł mnie.Spełnił swoją obietnicę,daną 21 lat temu.A ja tego nie doceniłem.Spełnił wszystko,co mi obiecał.Pozwoliłem,by nas rozdzielono,nie walczyłem...On walczył za nas oboje,kiedy ja poddawałem się nałogowi.Jest mi teraz tak bardzo wstyd.Nie było mnie,kiedy on tego potrzebował. Jestem samolubnym,snobistycznym gnojem i nienawidzę się za to.On...nie zasługiwałem na niego.On zasługiwał na kogoś lepszego,niż ja...To teraz tak bardzo boli...Tak bardzo,że rzuciłbym się w przepaść,gdyby to miało zwrócić mu życie.Mam...mam tylko nadzieję,że jest teraz w lepszym świecie i j-jest... jest szczęśliwy.
Wraz z wiatrem usłyszał cichy szept.Słowa pieściły jego uszy,wyrywając go na chwilę z otaczającej go rzeczywistości.

„Dotrzymam obietnicy,Harry”
-Louis?
Styles spojrzał za siebie,potem na boki.Jedyne,co zobaczył,to Kate.Dziewczyna chowała się pod czarnym płaszczem Zayna i wystarczyło,że Harry wypowiedział to imię,a wybuchła płaczem,tłumionym w czarny sweter mulata.Loczek przygryzł wargę,co nie powstrzymało łez.Powiedział to,teraz nic nie stanęło mu na przeszkodzie.W akcie desperacji padł na kolana,tuż na krawędzi dołu,w którym spoczywała trumna.
-Louis,wróć! Błagam,wróć do mnie,daj mi szansę! Nie zostawiaj mnie tak,chcę to naprawić! Słyszysz?!Louis!Proszę...
Uniósł twarz ku górze,gdy z nieba spadały ciężkie krople deszczu.Łączyły się ze łzami w jedność,by razem spłynąć po bladych policzkach i wbić się w ziemię w miejscu wiecznego spoczynku anioła.Dłonie chłopaka zacisnęły się w pięści,gdy pociągał nosem.
-Nie zostawiaj mnie samego...Potrzebuję Cię...

*

26 czerwca 1995 roku to dzień szczególnie wesoły dla czteroletniego Louisa.Wyjeżdżał dziś na swoje pierwsze wakacje,nad morze.Musieli tylko przyjechać do Yorku,gdyż mieszkała tam ciocia Louisa i miała przekazać Jay klucze do domku nad morzem.Nie obyło się oczywiście bez wizyty w centrum handlowym. Louis ciągnął za łapkę swojego dużego misia,biegając po dużej hali i witając się z obcymi ludźmi.Wesołe iskierki w błękitnych oczkach i szeroki uśmiech to znak,że Louis jest w naprawdę dobrym humorze.
-Cześć!... Miłego dnia!...Cześć!...Miłego dnia!
-Louis,nie zgub się!
Jay pilnowała swojego synka,jak oczka w głowie.Tommo był rozrabiakiem,nie można go zostawiać nawet na kilka sekund.
Louis przystanął,widząc małego chłopca,kurczowo trzymającego sukienkę mamy.Wyglądał na wystraszonego,więc szatynek podbiegł i przyjrzał mu się dokładnie.Miał pięknie zielone oczka,Louis nigdy nie widział tak bardzo zielonych oczu.Przekrzywił główkę w zamyśleniu.Młodszy chłopczyk delikatnie się uśmiechnął i Louis zwariował na widok małych dziurek w policzkach nieznajomego.Nie wahał się dłużej; wyciągnął rączki ze swoim misiem i uśmiechnął się szeroko.Właśnie wtedy pojawiła się Jay i spojrzała na synka ze zdziwieniem w oczach.
-Louis...Nigdy nie rozstajesz się ze swoim misiem...czemu dajesz go temu chłopcu?
Louis ruchem główki zachęcił młodszego do przyjęcia prezentu.Chciał tylko znów zobaczyć te dziurki w policzkach. Udało się.Brunecik wyciągnął z buźki smoczka i uśmiechnął się wesoło,trzymając łapkę ogromnego pluszaka w drobnych rączkach.Louis niemal pisnął,porywając go w swoje ramionka i tuląc długo.Annie nie mogła się powstrzymać,więc zrobiła tej scenie zdjęcie.Widzieli się pierwszy raz,a żaden nie chciał przerywać uścisku.W końcu Louis oderwał się troszeczkę i spojrzał na mamę,wciąż trzymając Harrego.
-To nic mamo.Kiedyś znowu się spotkamy i będziemy najlepszymi przyjaciółmi!
-Louis...
-Jak mas na imię?
Louis zignorował mamę i spojrzał na młodszego.
-Halli!
Louis zachichotał. Usłyszał,jak tata chłopca mówi „Harry” i już lubił to imię.Nie słyszał go wcześniej,ale to Harry,a Harry jest wyjątkowy.
-Znajdę Cię,Harry.A kiedy cię znajdę,będę się tobą opiekował,bo masz takie fajne dziurki w polickach i zielone oczka. Nikt nie ma takich zielonych oczek,Harry.Znajdę cię i już zawsze będziemy razem,obiecuję!
I Louis od tej pory codziennie mówił o chłopcu z dziurkami w policzkach i zielonymi oczkami.Mówił,że niedługo go spotka i będą przyjaciółmi.A on poczeka na swojego przyjaciela,bo wie,że to jest tego warte.Zaopiekuje się nim i zrobi wszystko,by ciągle widzieć radosną buźkę przyjaciela;dokładnie taką,jaką zobaczył,gdy podarował mu misia.
*
Rok 2010, Harry postanowił zgłosić się do VII edycji x factora. Został połączony z czterema chłopakami,razem stworzyli One Direction. Rozpakowywał się w swoim pokoju,gdy obok siedział ktoś,kogo wcześniej spotkał w toalecie. Krępująca sytuacja, o której nie chciał mówić.Więc teraz siedzieli w pokoju i nie wiedzieli,jak zacząć rozmowę.
-Jestem Louis.
-A ja Harry. Miło mi cię poznać.
-Taa...oh!
Louis otworzył szeroko oczy,gdy Harry wyjął z osobnej walizki dużego białego misia.
-Co? Wiem,wiem. Mam 16 lat i ciągle noszę misia.... blah,blah,blah. Kocham go.
I Louis chciał krzyczeć ze szczęścia,bo Boże! Znalazł Harrego!
-Louis...co ty-
Nie zdążył dokończyć. Tomlinson rzucił się na niego i zamknął szczelnie w ramionach.
I Harry poczuł się dziwnie znajomo,ale bezpiecznie.Objął wąską talię starszego chłopaka i wtulił się mocniej.Tak,jakby przez kilkanaście lat czekał na ten jeden uścisk,jakby właśnie tego brakowało w jego życiu.



7 komentarzy:

  1. Boże... płaczę... :'( Najcudowniejszy rozdział na świecie. Taki cudowny, inny, cudowny i... cudowny. Nie wiem co jeszcze napisać. Płaczę, a mama stoi za mną i śmieje się, że płaczę przez 'głupie fanfiction'. Ale to nie jest 'głupie fanfiction', tylko jedno z najcudowniejszych i najpiękniejszych jakie czytałam :)
    Mam nadzieję, że sprawimy, że nowy rozdział pojawi się w poniedziałek, bo nie mogę się doczekać dalszego ciągu. Pozdrawiam - @zosia_official :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to było słodkie *.* super rozdział ~ Misia

    OdpowiedzUsuń
  3. "To nic mamo. Kiedyś znowu się spotkamy i będziemy najlepszymi przyjaciółmi." tymi oto kilkoma słowami sprawiłaś, że płaczę od 2 godzin... Rozdział świetny

    OdpowiedzUsuń
  4. Starałam się nie płakać, ale łzy samoczynnie wydobywały się z oczu wprost na poduszkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurde . Tak wiele emocji.
    Najpierw łzy , potem wielki uśmiech i znów łzy.
    Mam tusz na całej twarzy.
    Cudowny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest pełen emocji! Jak się go czyta aż się chce płakać. Po prostu super :)
    http://company-arrangements.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Serdecznie zapraszam na mojego bloga "Recenzje Fan Fiction". Jeżeli chcesz dowiedzieć się jakie zdanie o Twoim blogu mają inni, zgłoś swojego bloga, a zostanie on oceniony. Dzięki tej recenzji będziesz mogła dowiedzieć się co można zmienić w twoim opowiadaniu, aby było jeszcze lepsze! http://recenzje-fan-fiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń